Recenzja serialu

Kim jest Anna? (2022)
David Frankel
Tom Verica

Wpadka iluzjonisty

Wydawałoby się, że historia Anny Delvey to gotowiec. O tym, że historia została oparta na faktach, przypomina nam się na początku każdego odcinka, a opowieści o ludziach kreujących fałszywe
Sztuka iluzji to przede wszystkim umiejętność manipulowania wzrokiem widza – równie ważne jest w niej kierowanie naszego spojrzenia w pewne miejsca, co odwracanie uwagi od innych. Jeśli wzrok przestanie podążać wyznaczoną ścieżką, czar pryśnie. A jeśli ułudą jest całe życie, kwestią czasu pozostaje całkowita deziluzja. To casus bohaterki serialu "Kim jest Anna?". I w dużej mierze  casus samego serialu. 


Tytułowa bohaterka serialu "Kim jest Anna?" to bywalczyni nowojorskich salonów i sprawna oszustka finansująca swoje wystawne życie cudzymi pieniędzmi. Inspiracją dla scenarzystów serialu była prawdziwa historia Anny Sorokin, znanej jako Anna Delvey – dwudziestokilkuletniej naciągaczki (chociaż bardziej pasuje tu angielskie określenie con artist), która, aby wejść do nowojorskiej socjety, przedstawiała się jako pochodząca z Niemiec dziedziczka wielkiej fortuny, aspirująca mecenas sztuki i kreatorka trendów. Po kilku latach kłamania, naciągania i podrabiania dokumentów została jednak aresztowana i to w tym punkcie historii, już w więzieniu, poznajemy serialową Annę, graną przez Julie GarnerJulię Garner. Mamy też drugą główną bohaterkę – zesłaną na redakcyjną banicję dziennikarkę Vivian (Anna Chlumsky), która w historii salonowej oszustki upatruje szansy do uratowania swojego dobrego imienia. 

Sama Anna jest oczywiście niezwykle intrygującą postacią. Dzięki potędze Instagrama  w krótkim czasie z dziewczyny znikąd stała się it girl i w najbardziej pokrętny sposób zrealizowała amerykański sen. Wcielająca się w nią Julia Garner sprawia, że widzowie – równolegle z bohaterami serialu – otrzymują intrygujące i sprzeczne sygnały.  Raz wydaje się, że Anna jest socjopatką, by za chwilę wyjść na osobę obytą, towarzyską, tyle że pełną uzasadnionych resentymentów. Bohaterka pozwala nam się poznać (no właśnie: czy faktycznie pozwala?) od innej strony w zależności od okoliczności i towarzystwa. W przeprowadzanych przez Vivian wywiadach każdy ze znajomych Anny opowiada tak naprawdę o innej dziewczynie, o przyjaźni z jednym z jej wielu wcieleń. Wszystkie te persony łączy jednak dążenie do sławy i potrzeba uznania.


Jako miniserial "Kim jest Anna?" mógłby połączyć cechy dramatu sądowego i z filmem psychologicznym koncentrującym się na studium przypadku osoby z zaburzeniami tożsamości. Niestety, zawodzi sam sposób snucia filmowej opowieści. Fabuła zbudowana jest w dużej mierze na retrospekcjach (co zrozumiałe, jako że punktem wyjścia jest aresztowanie Anny i rozpoczęcie śledztwa Vivian), jednak zmiany czasu i miejsca akcji są na tyle gwałtowne, a chwilami nie do końca uzasadnione, że łatwo dezorientują widza, przez co sama historia wydaje się niejasna i zagmatwana. Co gorsza, zakończenie opowieści (ze względu na głośną sprawę pierwowzoru filmowej Anny, a także sam sposób prowadzenia narracji) znamy już od samego początku, zaś filmowe urywki z przeszłości nie są na tyle ciekawe, by obroniły całość dramaturgicznej struktury. Retrospekcje te są zresztą utrzymane w klimacie "Plotkary" (duża w tym rola mediów społecznościowych oraz tłumnie pojawiających się na drugim planie pięknych i bogatych, bawiących się w życie dwudziestolatków), co moim zdaniem bardzo spłyca całą fabułę. Zamiast pogłębienia ciekawych wątków relacji łączących Annę z Vivian czy z jej adwokatem Toddem (Arian Moayed), scenarzyści zaserwowali nam mnóstwo scen z imprez i pokazów mody, zaś cały serial jest rozwleczony stąd do wieczności. 


W "Kim jest Anna?" jest też pewna nieuczciwość polegająca na pretekstowym odwoływaniu się do kwestii feminizmu. W niemal każdym odcinku Anna podkreśla, że dokonała wielkich rzeczy, chociaż jest kobietą, albo że jest jej trudno, bo działa w świecie zdominowanym przez mężczyzn, a w końcu – że nie trafiłaby do więzienia, gdyby była mężczyzną. Jest w tym sporo prawdy, jednak nachalność tych wątków odbiera im jakąkolwiek siłę. Równie często – w wypowiedziach wielu bohaterów – pojawia się krytyka rządów i polityki antyimigracyjnej Trumpa, co wydaje się najzwyczajniej w świecie zbędne; poza zasygnalizowaniem niespełnionych ambicji twórców, nie mówi nic o ekranowym świecie i o bohaterce.   

Wydawałoby się, że historia Anny Delvey to gotowiec. O tym, że historia została oparta na faktach, przypomina nam się na początku każdego odcinka, a opowieści o ludziach kreujących fałszywe tożsamości nie od dziś fascynują widzów. Tyle że pomysł to jeszcze nie scenariusz, a scenariusz to jeszcze nie serial. "Kim jest Anna?" to przeciętna produkcja, którą spokojnie można było okroić o połowę, bez jakiejkolwiek straty (za to z zyskiem w postaci wartkiej akcji). Trudno też powiedzieć, do kogo właściwie jest kierowana. Do tych, którzy obgryzali paznokcie w oczekiwaniu na ekranizację? Do wielbicieli skomplikowanych i moralnie niejednoznacznych bohaterek? Do nastolatków? Obawiam się, że żadna z tych grup nie może być w pełni zadowolona z końcowego efektu. "Kim jest Anna?", podobnie jak sama Delvey, to tylko sztuczka kiepskiego iluzjonisty. Kapelusz jest pusty.
1 10
Moja ocena serialu:
4
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones